Walki polsko-litewskie w rejonie Suwałk, Sejn i Augustowa. 2 września. Przeniesienie polsko-sowieckich rozmów pokojowych z Mińska do Rygi. 10 września. Podczas narady sztabowej w Brześciu nad Bugiem Piłsudski przedstawia plan ofensywy nad Niemnem, której celem było ostateczne zniszczenie sił Tuchaczewskiego. 16 wrześniaŻołnierze Wyklęci i ich rodziny oraz krakowianie oddali w piątek w Krakowie hołd Niezłomnym. Uroczystości odbyły się na pl. Inwalidów, przy kamieniu węgielnym pod pomnik „Tym, co stawiali opór komunizmowi w latach 1944-1956”.Niedaleko od kamienia węgielnego jest budynek Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (WUBP), w którym Żołnierze Niezłomni byli przesłuchiwani i torturowani. Piątkowe spotkanie rozpoczęło się odśpiewaniem hymnu Polski, śpiewano też inne pieśni patriotyczne. Uczestnicy uroczystości przynieśli ze sobą flagi narodowe, rozdawali też ulotki informujące o Żołnierzach Wyklętych. Wspomnieniami z pobytu w komunistycznym więzieniu podzielili się mjr Stanisław Szuro ps. Zamorski i Adam Macedoński. „Różnie bywało. Proszę sobie wyobrazić cele 5-6 m kw. i tam 4-6 ludzi. Jeżeli był kapuś w celi, trzeba było się liczyć z każdym słowem, bo wyrok mógł zostać zwiększony (…) Ale w więzieniu powstawały też piękne piosenki, wiersze” – przypominał mjr Szuro. Z kolei Adam Macedoński podzielił się takimi wspomnieniami: „W tym budynku (na pl. Inwalidów-PAP) wielokrotnie byłem przesłuchiwany, łamali mnie na różne sposoby. Nie chcę wszystkiego mówić, ale niektóre bardzo bolesne. Ale nie złamali mnie. Bałem się najbardziej wbijania szpilek pod paznokcie”. Podczas uroczystości odczytane zostały listy od prezydenta Andrzeja Dudy oraz od prezesa IPN Jarosława Szarka. Prezydent RP napisał, że pamięć o Żołnierzach Wyklętych w dużej mierze przetrwała dzięki lokalnym społecznościom. „Żołnierze Wyklęci są bohaterami narodowymi, obok wszystkich walczących w powstaniach narodowych, wojnie polsko-bolszewickiej, na frontach II wojny światowej, ale są też bohaterami swoich małych ojczyzn” – napisał. Z kolei Jarosław Szarek w liście określił Żołnierzy Niezłomnych „gorącymi patriotami, którzy walczyli, cierpieli i umierali w imię wolności ojczyzny, nie godząc się na zależność Polski od Związku Sowieckiego”. „Dla nich walka z sowiecką niewolą była kontynuacją działalności z okresu okupacji niemieckiej. Walczyli ze wszystkich sił o wolność ojczyzny aż do ofiary życia swego” - napisał. Przedstawicielka Społecznego Komitetu Upamiętnienia "Tych, co stawiali opór komunizmowi w latach 1944-1956" Małgorzata Janiec podkreśliła, że Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest najważniejszym świętem zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, które – zaznaczyła – wciąż funkcjonuje w całej Polsce. Zwracała też uwagę na konieczność postawienia pomnika "Tych, co stawiali opór komunizmowi w latach 1944-1956". Kamień węgielny pod budowę monumentu, przy którym odbyły się uroczystości, został wmurowany w 2001 r. W tym roku – zaznaczyła Janiec – minie 18 lat od dnia wmurowania kamienia. „Wierzę, że nadejdzie czas, że pomnik powstanie” – mówiła podkreślając, że pomnik nie zaburza architektury krajobrazu. Z kolei rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie dr Jerzy Bukowski podkreślił, że deklarację budowy pomnika składało wielu polityków różnych frakcji. „Wierzymy, że Żołnierze Niezłomni doczekają tego pomnika” – powiedział i wskazał także na problemy w postawieniu pomnika AK pod Wawelem. Niektórzy zgromadzeni na placu Inwalidów skandowali: „Majchrowski, pomniki postaw”. W ub. r. radni Krakowa zdecydowali, że w miejscu, w którym planowano budowę pomnika "Tym, co stawiali opór komunizmowi w latach 1944-1956", stanie 15-metrowy dąb. Janiec zaapelowała, aby pomnika "Tym, co stawiali opór komunizmowi w latach 1944-1956" nie mylić z pomnikiem Orła Białego. Ws. pomnika Orła Białego na pl. Inwalidów radni przyjęli uchwałę w 2007 r. – pomnik miał upamiętniać nie tylko walczących z komunizmem po II wojnie światowej, ale wszystkich walczących o wolność Polski w latach 1939-1989. Stanąć miał w miejscu wmurowanego w 2001 r. kamienia węgielnego pod pomnik pomnika "Tym, co stawiali opór komunizmowi w latach 1944-1956". Obchody święta Żołnierzy Wyklętych zorganizowały na pl. Inwalidów zarządu południowego obszaru WiN oraz Komitet Upamiętnienia "Tych, co stawiali opór komunizmowi w latach 1944-1956". W piątek dzień pamięci Żołnierzy Wyklętych świętował w Krakowie też IPN - zorganizował okolicznościową wystawę na pl. Szczepańskim. Obchody z udziałem wojewody małopolskiego Piotra Ćwika odbyły się w podkrakowskiej Skawinie.(PAP) Autor: Beata Kołodziej bko/ itm/Abstract. p>Tekst dotyczy rekonstrukcji poglądów Lwa Dawidowicza Trockiego na wojnę polsko-bolszewicką 1919–1920. Podkreśla się zaledwie incydentalny związek jego teorii rewolucji
Włocławek upamiętni zwycięstwo w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku Spotkania rocznicowe odbędą się na bulwarach, placu Wolności i przy Pomniku Obrońców Wisły 1920 roku na Zawiślu. 27 listopada 2014, 21:26 Zbiorowa mogiła żołnierzy walczących z bolszewikami 1920. Trwają prace archeologiczne [zdjęcia] Prace archeologiczno-antropologiczne w Łęgu-Witoszynie. Są pierwsze efekty. Czy rzeczywiście pochowani są tam polegli żołnierze w walce z bolszewikami w 1920... 26 sierpnia 2020, 21:50 Włocławek. Wojewódzkie obchody 100. rocznicy Obrony Włocławka - Cud nad Wisłą [zdjęcia] 100. rocznica „Cudu nad Wisłą” we Włocławku - wojewódzkie obchody upamiętniające rocznicę walk o miasto w 1920 roku. Zobacz na zdjęciach, jak przebiegały... 18 sierpnia 2020, 8:50 Włocławek. 100. rocznica Cudu nad Wisłą - piknik na włocławskich bulwarach [zdjęcia] 100. rocznica Cudu nad Wisłą i obrony Włocławka przed bolszewikami. Zobacz na zdjęciach, jak wyglądał piknik o charakterze wojskowym na włocławskich bulwarach. 17 sierpnia 2020, 8:47 100. rocznica Cudu nad Wisłą przy mogile żołnierzy walczących z bolszewikami w 1920 roku w Łęgu-Witoszynie [zdjęcia, wideo] 100. rocznica Cudu nad Wisłą. Obchody przy mogile żołnierzy walczących z bolszewikami w 1920 roku. Zobaczcie zdjęcia. 16 sierpnia 2020, 15:37 98. rocznica "Cudu nad Wisłą" na Zawiślu we Włocławku [zdjęcia] Na zawiślańskim wzgórzu w niedzielne popołudnie zorganizowano miejską uroczystość. 19 sierpnia 2018, 18:49 Uroczystości obchodów 97 rocznicy "Cudu nad Wisłą" z 1920 r. we Włocławku [zdjęcia] Uroczystości obchodów 97. rocznicy "Cudu nad Wisłą" planowane były na włocławskich bulwarach, ale niepewna pogoda sprawiła, że organizatorzy przenieśli imprezę... 20 sierpnia 2017, 20:54 Obchody Dnia Wojska Polskiego 2014 Obchody Dnia Wojska Polskiego 2014 2 grudnia 2014, 14:06
Zbrodnie 1 Armii Konnej podczas wojny polsko-bolszewickiej. 17 sierpnia 1920 r. zakończył się heroiczny bój żołnierzy-ochotników pod dowództwem polskiego Leonidasa - kapitana Bolesława
– Lubelszczyzna w czasie wojny polsko-bolszewickiej 1919-1921 – w materiałach Archiwum Państwowego w Lublinie Józef Piłsudski z Bolesławem Wieniawą-Długoszowskim (Akta rodziny Janiszewskich, Spis 1, sygn. 2) Pułk białych ułanów pod kościołem w Łukowie, Łuków 1918 r. (Spuścizna Emiliana i Konrada Russyanów [Emilian, właściciel dóbr Teodorówka], sygn. 2) Mapa województwa lubelskiego z 1920 r., oprac. Z. Słomiński, rys. T. Serwaczyński, Litografia A. Rembowskiego w Lublinie (Zbiór map różnych krajów, sygn. 203) Zagrożenie wojenne wymogło na władzach Lubelszczyzny podjęcie określonych działań. Najbardziej palącą potrzebą było przeprowadzenie poboru do wojska. W tym celu wydawano rozporządzenia oraz obwieszczenia wzywające określone roczniki do stawiennictwa w punktach werbunkowych. Proces administracyjny był utrudniony z powodu ewakuacji urzędów i terenowych ośrodków władzy. Trudna sytuacja negatywnie odbijała się na bezpieczeństwie obywateli, dlatego też starano się odpowiednio kontrolować sytuację przy pomocy policji, żandarmerii i lokalnych urzędników. Policja zwalczała zbrojne bandy i wyłapywała dezerterów, monitorowała napływ ludności, rekwirowała nielegalną broń oraz nadzorowała budowę umocnień. Na czas wojny powołano również Wojewódzki Komitet Obrony Narodowej w Lublinie, którego celem było wzbudzenie w społeczeństwie poczucia obowiązku obywatelskiego i zmobilizowanie wszystkich warstw społecznych do uczestnictwa w organizacji poboru i funduszy wsparcia, zwalczaniu agitacji bolszewickiej oraz pomocy społecznej. W swoich odezwach do mieszkańców Komitet dodawał otuchy i zachęcał do walki. Obwieszczenie komisariatu rządowego w Lublinie, dotyczące przeglądu wojskowego roczników 1890–1895, Lublin 25 VII 1920 r., Drukarnia Państwowa w Lublinie (Akta miasta Lublina 1918–1939, Wydział Gospodarczy, sygn. 1728) Rozporządzenie wojewody lubelskiego w przedmiocie powołania ludności miasta Lublina i przedmieść do osobistych świadczeń wojennych, Lublin 14 IX 1920 r. (Akta miasta Lublina 1918–1939, Wydział Gospodarczy, sygn. 1728) Obwieszczenie wojewody lubelskiego w przedmiocie zwalczania nadużyć przy zakupach i rekwizycjach, dokonywanych u ludności cywilnej, Lublin 24 VIII 1920 r. (Akta miasta Lublina 1918–1939, Wydział Gospodarczy, sygn. 1728) Odezwa Wojewódzkiego Komitetu Obrony Narodowej w Lublinie do ludności miasta Lublina, 1920 r. (Zbiór afiszów i druków ulotnych, 1861–1954, sygn. 197) Aby osłabić wolę walki w polskim społeczeństwie, bolszewicy prowadzili szeroko zakrojoną akcję propagandową. Próbowano wywołać konflikt wewnętrzny na gruncie klasowym i doprowadzić do wybuchu powstania ludowego na tyłach polskiej armii. Szczególnie silna agitacja miała miejsce na terenie województwa lubelskiego. W działania te zaangażowana była Komunistyczna Partia Polski, wzywająca do przyjmowania żołnierzy Armii Czerwonej i bratania się z nimi. Taka działalność była mocno piętnowana i zwalczana. Z jednej strony Wojewódzki Komitet Obrony Narodowej prowadził własne działania propagandowe, z drugiej policja aresztowała wyjątkowo aktywnych agitatorów, którym groziły kary w postaci grzywny, aresztu, więzienia a nawet kara śmierci. Zjawiskiem wywołanym w dużej mierze przez propagandę bolszewicką była dezercja wśród polskich żołnierzy. Armia w sporej części składała się z ludności chłopskiej, na którą najsilniej oddziaływały hasła antywojenne. Dezerterzy swoim postępowaniem podważali sens werbunku a tym samym negatywnie wpływali na akcję związaną z poborem ochotniczym. Przyjmuje się, że od grudnia 1919 r. do stycznia 1920 r. na 7000 żołnierzy, swoje jednostki porzuciło 265. Podobnie jak agitacja bolszewicka dezercja była ostro piętnowana i zwalczana. Na terenie województwa lubelskiego dezerterów wyłapywała policja państwowa lub żandarmeria, a następnie skazywano ich na karę śmierci przez rozstrzelanie. Kara dotyczyła nie tylko dezercji bezpośredniej, ale również współuczestnictwa i pomocy dezerterowi, zawiązania „spisku dezercyjnego” oraz podżegania do dezercji. Takie informacje możemy odnaleźć w obwieszczeniu wojewody lubelskiego z 14 VII 1920 r. Okólnik komendanta głównego policji informujący o zarządzeniu ogólnej obławy na dezerterów w całym kraju, Warszawa 7 XI 1919 r. (Komenda Wojewódzka Policji Państwowej w Lublinie, sygn. 69) Pismo Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w sprawie zwalczania dezercji, Warszawa 7 VII 1920 r. (Komenda Wojewódzka Policji Państwowej w Lublinie, sygn. 69) Obwieszczenie wojewody lubelskiego w sprawie sądów doraźnych dla dezerterów, Lublin 14 VII 1920 r., Drukarnia Państwowa w Lublinie (Zbiór afiszów i druków ulotnych, 1861–1954, sygn. 192) Obwieszczenie o wyrokach śmierci wydanych przez wojskowe sądy doraźne, Lublin 17 IX 1920 r., Drukarnia Państwowa w Lublinie (Akta miasta Lublina, 1918–1939, Wydział Gospodarczy, sygn. 1728) Strach przed przemarszem wojska bolszewickiego i związane z nim grabieże oraz zniszczenia spowodowały masową ewakuację instytucji publicznych, ośrodków władzy oraz uciekającej przed wojną ludności. Masowe uchodźstwo wywoływało szereg problemów logistycznych i społecznych. Napływające do Lublina grupy ludności spotykały się z nieprzychylnymi reakcjami lokalnej społeczności, która musiała zmagać się ze wzrostem przestępczości i spekulacją cenami. Fale uchodźców zmieniały się w zależności od sytuacji na froncie i zbliżania się Armii Czerwonej. Zjawisko starała się kontrolować policja państwowa, która prowadziła ewidencję przybywających osób, zarówno Polaków jak i obcokrajowców oraz eskortowała przemieszczające się grupy uciekinierów. Plakat propagandowy „Wróg u granic Ojczyzny! Wstępujcie do armii Ochotniczej!”, 1920 r., Litografia Artystyczna W. Główczewskiego w Warszawie (Akta miasta Lublina 1918–1939, Wydział Gospodarczy, sygn. 1728) Plakat propagandowy „Do broni! Tak wygląda wieś polska zajęta przez bolszewików”, Franciszek Nieczuja-Urbański, 1920 r., Litografia Artystyczna W. Główczewskiego w Warszawie (Zbiór afiszów i druków ulotnych 1861–1954, sygn. 187) Odezwa propagandowa „O czem wszyscy wiedzieć musicie” dotycząca stosunków polsko-sowieckich, 1920 r., Drukarnia Artystyczna K. Kopytowski i S-ka (Zbiór afiszów i druków ulotnych 1861–1954, sygn. 46) Plakat propagandowy „Ludu polski chwyć za broń!”, sygnowane F. S. (Felicjan Szczęsny-Kowarski), 1920 r., Zakład Graficzny „Sztuka” w Toruniu (Zbiór afiszów i druków ulotnych 1861–1954, sygn. 44) Plakat propagandowy „Wstąp do wojska! Broń Ojczyzny!”, Stanisław Sawiczewski, 1920 r., Litografia Artystyczna W. Główczewskiego w Warszawie (Zbiór afiszów i druków ulotnych 1861–1954, sygn. 194) Plakat propagandowy „Bij Bolszewika”, 1919 r., Zakład Litograficzno-artstyczny Adolf Hegedüs we Lwowie (Zbiór afiszów i druków ulotnych 1861-1954, sygn. 43) Plakat propagandowy „Broń twej ojczyzny, rodziny i chaty!”, 1920 r., Drukarnia Literacka w Warszawie (Zbiór afiszów i druków ulotnych 1861-1954, sygn. 195) Toczące się nieprzerwanie działania zbrojne, wymagały znacznych nakładów finansowych na pokrycie kosztów służby wojskowej. Wypłata żołdu, zaopatrzenie, umundurowanie i wyekwipowanie żołnierzy pochłaniały znaczne kwoty, które z trudem organizowało państwo polskie. W związku z koniecznością zaspokojenia tych potrzeb, organizacje w postaci Polskiego Czerwonego Krzyża i Wojewódzkiego Komitetu Obrony Narodowej w Lublinie organizowały zbiórki funduszy. Wojewódzki Komitet ustanowił Społeczny Podatek Obrony Narodowej, w którym według jego założeń partycypować miały wszystkie warstwy społeczne, zarówno te wyższe jak i niższe, bez względu na wysokość dochodu. Pieniądze miały przekazywać zarówno przedsiębiorstwa, banki, wielcy właściciele ziemscy jak i robotnicy czy rolnicy, przyporządkowani do właściwej grupy podatkowej. Oprócz wpłat w gotówce była możliwość przekazywania cennych przedmiotów i metali szlachetnych. Afisz informacyjny „Zbiórka lutowa na Polskie Towarzystwo Czerwonego Krzyża”, Druk L. Bilińskiego i W. Maślankiewicza, Warszawa, Nowogrodzka 17 (Akta miasta Lublina 1918–1939, Wydział Gospodarczy, sygn. 1728) Druk informacyjny wydziału finansowo-rachunkowego Wojewódzkiego Komitetu Obrony Narodowej w Lublinie dotyczący składania ofiar na rzecz komitetu (Zbiór afiszów i druków ulotnych 1861–1954, sygn. 188) Druk informacyjny dotyczący grup podatkowych wpłacających na Społeczny Podatek Obrony Narodowej, Druk A. Rozdoba, Lublin (Wojewódzki Komitet Obrony Narodowej w Lublinie, sygn. 34) Fragment spisu darowizn w metalach i przedmiotach przekazanych na rzecz funduszu Wojewódzkiego Komitetu Obrony Narodowej (Wojewódzki Komitet Obrony Narodowej w Lublinie, sygn. 38) Obok Wojewódzkiego Komitetu Obrony Narodowej w Lublinie, powstałego wyłącznie na czas wojny, do życia oddolnie powołano także Straż Obywatelską. Celem tej ochotniczej formacji paramilitarnej, było zapewnienie bezpieczeństwa i spokoju na zapleczu działań wojennych, prowadzonych na obszarze Lubelszczyzny. Siedziba komendy wojewódzkiej znajdowała się w Lublinie. Straż organizowała mobilne i stacjonarne służby patrolowe, a tworzący ją szeregowcy posiadali broń, której mogli używać w razie zagrożenia. Straż posiadała własną hierarchię, na czele której znajdowali się komendanci i przodownicy oraz stanowiska funkcyjne w postaci wartowników pełniących straż stacjonarną, przewodnich odpowiadających za sieć posterunków oraz naczelników zarządzających wartami. Każdy z członków otrzymywał legitymację służbową oraz podpisywał przyrzeczenie, że będzie sumiennie wypełniał swoje obowiązki. W szeregach Straży Obywatelskiej służyli ci, którzy nie mogli walczyć w ramach armii zawodowej. Mimo wytężonej akcji agitacyjnej, zniechęcającej do wstępowania w szeregi armii, mieszkańcy Lubelszczyzny aktywnie uczestniczyli w działaniach zbrojnych. Walczyli oni nie tylko w ramach regularnych jednostek wojskowych, ale także spontanicznie organizowanych akcji zbrojnych. Przykładem jest choćby naczelnik rejonowy ochotniczych straży pożarnych Klemens Troncewicz, który zwalczał propagandę bolszewicką w podległych mu jednostkach. Wiele pochwał otrzymał również lekarz wojskowy, porucznik Jan Antoni Danielski, którego służbę bardzo cenili żołnierze i felczerzy. Udział w wojnie stał się istotnym elementem życiorysów sporej liczby osób, w tym także dzieci i młodzieży. Po jej zakończeniu działalność ta stanowiła podstawę do odznaczeń. Informacje o udziale w wojnie 1920 r. znajdziemy w życiorysach mieszkańców Lubelszczyzny, świadectwach szkolnych oraz w okolicznościowych wyrazach uznania dedykowanych żołnierzom armii polskiej. Życiorys Czesława Geberta urodzonego w 1902 r. w Żelechowie, zawierający informację o jego udziale w wojnie polsko-bolszewickiej (Urząd Wojewódzki Lubelski 1918–1939, Akta osobowe, sygn. 488) Opinia Powiatowego Oddziału Związku Straży Pożarnej w Lublinie dotycząca Klemensa Troncewicza, Lublin 18 V 1937 r. (Starostwo Powiatowe Lubelskie 1919–1939, sygn. 21) Książeczka stanu służby oficerskiej porucznika dr. Jana Danielskiego, Tarnopol 17 XI 1931 r. (Akta rodziny Barszczewskich i Danielskich, Spis 11, sygn. 15) Karta imieninowa dla porucznika dr. Jana Danielskiego, lekarza wojskowego, wręczona od wdzięcznych felczerów z 1 Dywizjonu 2 Pułku Strzelców Granicznych, 24 VI 1920 r. (Akta rodziny Barszczewskich i Danielskich, Spis 11, sygn. 15) Świadectwo dojrzałości Jana Kołcona z adnotacją, że w 1920 r. stanął w obronie ojczyzny, Chełm 18 VI 1921 r. (Państwowe Gimnazjum i Liceum im. Stefana Czarnieckiego w Chełmie, sygn. 1/1) 18 III 1921 r. delegacja polska w osobach Jana Dąbskiego, Leona Wasilewskiego i Henryka Strasburgera podpisała z władzami bolszewickimi traktat pokojowy w Rydze. Według jego zapisów granica wschodnia II RP miała przebiegać wzdłuż linii Dzisna-Dokszyce-Słucz-Korzec-Ostróg-Zbrucz. Obie strony zrzekły się roszczeń terytorialnych, wykraczających poza ustaloną linię. Oprócz tego gwarantowały wzajemne poszanowanie kultury, języka, religii, praw mniejszości narodowych, amnestię dla jeńców wojennych oraz zwrot wszystkich zagrabionych dzieł sztuki, archiwów, bibliotek oraz pozostałych trofeów wojennych. Po dwóch stronach padły deklaracje o wznowieniu stosunków handlowych i dyplomatycznych. W 1921 r. na Lubelszczyźnie nastąpiło powolne wznawiania działalności urzędów i instytucji publicznych, a lokalne władze rozpoczęły organizowanie pomocy dla poszkodowanych w wyniku wojny oraz szacowanie strat. Wydano rozporządzenia nakazujące zwrot materiałów wojskowych, w tym broni przechowywanej wśród ludności cywilnej, a policji państwowej oraz urzędnikom gminnym polecono nadzorować ten proces. Życie powoli wracało do normy, ale jeszcze przez kilka następnych lat straty wynikłe z wojny polsko-bolszewickiej boleśnie dawały się we znaki. Protokół posiedzenia komisji do rozpatrzenia sprawy archiwów i archiwaliów w traktatach międzynarodowych, 9 I 1920 r. (Archiwum Państwowe w Lublinie 1918-1939[1940-1965], sygn. 17) Mapa granicy wschodniej Rzeczypospolitej Polskiej wyznaczona w myśl traktatu ryskiego, wykonało Kierownictwo Techniczne Komisji Granicznej Ministerstwa Robót Publicznych, Litografia i druk Akc. Ski. kartogr. i wydawn. „Atlas” Lwów 1923 r. (Zbiór map różnych krajów, sygn. 105) Okólnik wydziału powiatowego łukowskiego w sprawie organizacji władz i ich działań po wyparciu wojsk bolszewickich, Łuków 20 VIII 1920 r. (Akta miasta Kocka z lat 1875–1950, sygn. 70) Rozporządzenie wojewody lubelskiego w przedmiocie zakazu kupna, przechowywania i posiadania zdobyczy wojennej oraz rzeczy wojskowych i przedmiotów zrabowanych w urzędach państwowych u osób i w domach prywatnych, Lublin 24 VIII 1920 r. (Akta miasta Lublina 1918–1939, Wydział Gospodarczy, sygn. 1728) Pismo starosty lubelskiego w sprawie rejestracji strat spowodowanych inwazją bolszewicką, Lublin 25 V 1921 r. (Akta Gminy w Jastkowie, sygn. 3) Okólnik nr 85 wojewody lubelskiego w sprawie rekwizycji materiałów wojskowych ukrytych u ludności cywilnej, Lublin 11 II 1621 r. (Starostwo Powiatowe Konstantynowskie 1918–1932, sygn. 114) Bohaterstwo Polaków podczas wojny nie mogło pozostać nieuhonorowane. Medalem ustanowionym specjalnie na okoliczność upamiętnienia zmagań z bolszewikami był „Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918-1921 r.” Przyznawano go wszystkim obywatelom, którzy brali udział w wojnie, odnieśli w niej rany, służyli na linii frontu lub wspierali armię poza nim. Walczących żołnierzy odznaczano ustanowionym w 1920 r. „Krzyżem Walecznych”. Mógł nim być uhonorowany czterokrotnie każdy szeregowy i oficer, a nadawać go mógł Naczelny Wódz lub też inny dowódca nie niższy stopniem niż pułkownik. Posiadacz odznaczenia otrzymywał kilka przywilejów, prawo pierwszeństwa w nadziałach ziemi, obsadzania stanowisk w służbie państwowej oraz do niezwłocznego awansu o jeden stopień. Najwyższym odznaczeniem cywilnym, w przyznawaniu którego brano pod uwagę udział w wojnie polsko-bolszewickiej był ustanowiony w 1923 r. „Krzyż Zasługi”. Według zapisów ustawy z dn. 23 VI 1923 r. przyznawano go osobom, które od momentu odzyskania przez Polskę niepodległości położyły szczególne zasługi względem niej lub jej obywateli, dokonując czynów nie leżących normalnie w zakresie obowiązków obywatela, a przynoszących znaczną korzyść dla Państwa lub jego mieszkańców. Druk informacyjny „Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918–1921”, Warszawa 25 X 1928 r. (Urząd Wojewódzki Lubelski 1918–1939, Wydział Ogólny, sygn. 136) Podporucznik Stefan Janiszewski, który zginął w 1920 r. podczas działań zbrojnych w trakcie wojny polsko-bolszewickiej (Akta rodziny Janiszewskich, sygn. 2) Legitymacja „Krzyża Walecznych” podporucznika Stefana Janiszewskiego (Akta rodziny Janiszewskich, sygn. 2) „Krzyż Walecznych” (awers i rewers) podporucznika Stefana Janiszewskiego (Akta rodziny Janiszewskich, sygn. 2) Dowód osobisty Tadeusza Dąbrowskiego, uczestnika wojny polsko-bolszewickiej (Akta rodzin Dąbrowskich i Zembrzuskich, sygn. 1) Złoty „Krzyż Zasługi” Tadeusza Dąbrowskiego (Akta rodzin Dąbrowskich i Zembrzuskich, sygn. 3) „Krzyż Zasługi” Tadeusza Dąbrowskiego (Akta rodzin Dąbrowskich i Zembrzuskich, sygn. 4) Zapewnienie właściwej opieki nad mogiłami poległych i cmentarzami wojskowymi stanowiło jeden z trudniejszych do rozwiązania problemów okresu międzywojennego. Miejsc pochówku było tak wiele, że zadbanie o wszystkie było bardzo dużym wyzwaniem organizacyjnym i finansowym. Szereg działań w tym zakresie leżał w gestii lokalnych władz administracyjnych, które były wspierane przez organizacje zewnętrzne w postaci Towarzystwa „Polskiego Żałobnego Krzyża” i Polskiego Towarzystwa Opieki nad Grobami Bohaterów. Wspólnym wysiłkiem organizowano kwesty oraz sprzedawano cegiełki pozwalające zebrać fundusze na budowę nowych i konserwację starych grobów, ekshumacje niezbędne do ustalenia tożsamości niezidentyfikowanych poległych za ojczyznę oraz utrzymanie cmentarzy wojennych. Mapa rozlokowania mogił wojennych w powiecie konstantynowskim – obecnie terytorium powiatów bialskiego i siedleckiego (Starostwo Powiatowe Konstantynowskie, 1918–1932, sygn. 115) Mapa powiatu konstantynowskiego z oznaczeniem cmentarzy wojennych – obecnie terytorium powiatów bialskiego i siedleckiego (Starostwo Powiatowe Konstantynowskie, 1918–1932, sygn. 115) Odezwa Towarzystwa „Polskiego Żałobnego Krzyża” w sprawie objęcia opieką mogił żołnierzy wojny 1920 r., Drukarnia Przemysłowa, Warszawa, Żórawia 45 (Starostwo Powiatowe Janowskie, sygn. 12) Odezwa Polskiego Towarzystwa Opieki nad Grobami Bohaterów w sprawie organizacji środków finansowych na ochronę i konserwację mogił żołnierzy wojny 1920 r., Drukarnia S. Küblera Lwów (Starostwo Powiatowe Lubelskie 1918–1939, sygn. 1397) Instrukcja dla wiejskich komitetów kwestowych w sprawie organizacji zbiórki na groby wojenne (Starostwo Powiatowe Janowskie, sygn. 12) Cegiełka, na fundusz Towarzystwa „Polskiego Żałobnego Krzyża”, Litografia Piller-Neumanna Lwów (Starostwo Powiatowe Janowskie, sygn. 12) Projekt ogrodzenia pojedynczych i masowych mogił żołnierzy polskich poległych w wojnie 1920 r., Lublin 1 III 1930 r., Wzór M. R. P. (Starostwo Powiatowe Lubelskie 1918–1939, sygn. 1397) Projekt ogrodzeń cmentarzy wojennych, Lublin 18 III 1930 r., Bohdan Achert (Starostwo Powiatowe Lubelskie 1918–1939, sygn. 1397) W okresie międzywojennym starano się bardzo podniośle upamiętniać wojnę polsko-bolszewicką, organizując corocznie 15 VIII obchody zwycięstwa Polaków w Bitwie Warszawskiej. Szczególnie hucznie obchodzono 10. rocznicę wielkiego zwycięstwa. Oprócz oficjalnych obchodów złożonych z licznych rautów, bali i defilad, wydano specjalne pocztówki i medale z wizerunkiem marszałka Józefa Piłsudskiego oraz opracowano projekt tablic pamiątkowych, upamiętniających wszystkich poległych podczas wojny. W następnych latach formuła obchodów zmieniała się w zależności od roku, w którym je organizowano. W programie znajdowały się koncerty, przedstawienia teatralne oraz gry i zabawy ludowe. Stałym punktem były msze organizowane za poległych. Schemat organizacyjny Komitetu Obchodu Dziesięciolecia Zwycięskiego Odparcia Najazdu Rosji Sowieckiej w województwie lubelskim (Urząd Wojewódzki Lubelski 1918–1939, Wydział Ogólny, sygn. 174) Pocztówka z podobizną Marszałka Józefa Piłsudskiego, 1930 r. (Urząd Wojewódzki Lubelski 1918–1939, Wydział Ogólny, sygn. 174) Druk ulotny z wizerunkiem tablicy pamiątkowej, poświęconej żołnierzom poległym podczas wojny polsko-bolszewickiej, Druk L. Brus, Warszawa 1930 r. (Starostwo Powiatowe Konstantynowskie, 1918–1932, sygn. 21) Plakat okolicznościowy „X Rocznica odparcia najazdu Rosji Sowieckiej”, sygnowany gronowski 30 (Tadeusz Gronowski), 1930 r., Zakłady Graficzne E. i Dr Koziańskich (Zbiór afiszów i druków ulotnych, sygn. 501) Afisz „Obywatele!” informujący o obchodach 16. rocznicy „Cudu nad Wisłą”, Drukarnia „Popularna”, Żmigród 1, Lublin 1936 r. (Akta miasta Lublina 1918–1939, Wydział Ogólny, sygn. 298) Zaproszenie Miejskiego Komitetu Uroczystości Państwowych i Narodowych w Lublinie na akademię poświęconą uczczeniu 18. rocznicy Czynu Żołnierza Polskiego (Akta miasta Lublina 1918–1939, Wydział Oświaty i Kultury, sygn. 3980) Afisz informujący o mszy żałobnej za żołnierzy polskich poległych za ojczyznę w latach 1914-1920, Drukarnia „Popularna”, Żmigród 1, Lublin 1939 r. (Akta miasta Lublina 1918–1939, Wydział Oświaty i Kultury, sygn. 3987) Załączniki WYSTAWA LUBELSZCZYZNA W CZASIE WOJNY POLSKO-BOLSZEWICKIEJ 1919-1921 PDF Wielkość pliku: 9 MB Pobrania: 1089
Bunt Żeligowskiego, „żeligiada” (lit. Želigovskio maištas) – operacja wojskowa, przeprowadzona w październiku 1920, podczas której generał Lucjan Żeligowski, upozorowawszy niesubordynację wobec Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego, zajął Wilno i jego okolice, proklamując powstanie Litwy Środkowej, która następnie została przyłączona do Polski.
Niemcy – pozostając oficjalnie neutralne – próbowały wojnę polsko-sowiecką rozegrać na swoją korzyść. W Niemczech odnoszono się do odrodzonej Rzeczpospolitej jeśli nie z otwartą nienawiścią, to co najmniej z niechęcią i drwiną. Zarzucano jej ekspansjonizm i nadmierne apetyty terytorialne. Także Polacy podchodzili do Niemiec nieufnie, pamiętając o dekadach brutalnego wynaradawiania w zaborze pruskim i wciąż nieuregulowanej kwestii granicznej. W odmiennej perspektywie postrzegano w Berlinie stosunki z Rosją Sowiecką. Oba państwa wyszły z Wielkiej Wojny pokonane i izolowane przez zwycięską Ententę. Nie miały żadnych poważnych konfliktów interesów i wspólnej granicy, a więc i sporów terytorialnych. To wszystko skłaniało je do nawiązania współpracy pomimo dzielących je różnic ideologicznych. W Berlinie liczono się z możliwością wybuchu wojny polsko-bolszewickiej (1919–20). Z wielu względów była ona Niemcom na rękę. Rząd weimarski chciał wytargować od aliantów zachodnich złagodzenie warunków pokoju wersalskiego, w przeciwnym wypadku strasząc widmem rewolucji u siebie. Konflikt zbrojny odciągał ponadto uwagę Polski od jej granicy zachodniej i północnej, i to w sytuacji, gdy na Warmii, Mazurach i Górnym Śląsku zbliżały się plebiscyty. 20 lipca 1920 r. rząd niemiecki ogłosił neutralność w wojnie polsko-bolszewickiej, a pięć dni później zakazał przewozu i wwozu do Polski materiałów wojennych. Protesty polskiego rządu zdały się na nic. Na początku sierpnia stanowisko to poparła Powszechna Unia Niemieckich Związków Zawodowych, wspierana przez komunistów i socjalistów różnych odcieni. Do zdecydowanych jastrzębi należał Hans von Seeckt. Ten, jak go nazywano, sfinks z monoklem, który w czerwcu 1920 r. został dowódcą Reichswehry, był zdeklarowanym wrogiem polskiej państwowości. Jego zdaniem Polska została sztucznie stworzona przez Francję, by zastąpić Rosję w wywieraniu od wschodu presji na Niemcy. Klęska Polski oznaczałaby zatem załamanie się znienawidzonego traktatu wersalskiego, stanowiłaby unikatową okazję powrotu Niemiec do wielkiej polityki i odzyskania wschodnich prowincji. Ale aby Niemcy byli traktowani przez aliantów jako równoprawne mocarstwo, należało bezwzględnie zachować porządek społeczny i surowo zwalczać wszelkie tendencje wywrotowe. Dowódca Reichswehry liczył, że nowa władza w Rosji odejdzie wkrótce od rewolucyjnej retoryki i będzie ewoluowała w kierunku nacjonalizmu. Zapowiedzi o przeniesieniu rewolucji do Niemiec były, jego zdaniem, mocno wyolbrzymiane. Wiarę tę podzielało wielu Niemców, widzących w Leninie reformatora na wzór Piotra Wielkiego. Seeckt opowiadał się przy tym za zachowaniem neutralności w toczącej się wojnie i miał nadzieję, że Sowieci będą respektowali linię graniczną sprzed 1914 r. Podczas wykładu wygłoszonego w Hamburgu 20 lutego 1920 r. mówił: „Jeśli chodzi o uratowanie przed bolszewizmem Polski, tego śmiertelnego wroga Rzeszy, tworu i sojusznika Francji, złodzieja niemieckiej ziemi, niszczyciela niemieckiej kultury, to do tego dzieła nie powinna być przyłożona żadna niemiecka ręka i jeśli diabeł będzie chciał zabrać Polskę, to powinniśmy mu w tym pomóc. Nasza przyszłość leży w bliskości z wielką Rosją i czy podoba nam się ta dzisiejsza [komunistyczna], czy nie, nie mamy innego wyjścia. Powstrzymać bolszewizm powinniśmy usiłować na naszych własnych granicach, jeśli on w ogóle, co wydaje się coraz mniej prawdopodobne, w ogóle zechce nas zaatakować”. Z drugiej strony Seeckt potraktował początkowe sukcesy bolszewików w wojnie z Polską jako kartę przetargową w stosunkach z aliantami. W kwietniu 1920 r. Niemcy zwrócili się do nich o zgodę na zmniejszenie Reichswehry do pułapu 200 tys., a nie – jak przewidywał traktat wersalski – do 100 tys. Zgody jednak nie dostali. W dniach ofensywy sowieckiej władze niemieckie ze szczególnym lękiem spoglądały na leżące w bezpośredniej bliskości frontu, odcięte od reszty kraju korytarzem pomorskim, Prusy Wschodnie. Żywe tu były wspomnienia, gdy prowincję podczas Wielkiej Wojny kilkakrotnie najeżdżali Rosjanie. Poza tym – w związku z plebiscytem na Warmii i Mazurach – stacjonowały tam, mające zapewnić warunki nieskrępowanego wyboru, wojska francuskie, brytyjskie, włoskie i japońskie. Nie wiadomo było, jakby się one zachowały, gdyby doszło do przeniesienia walk na terytorium Niemiec. Granica państwa była długa i przebiegała w trudnym, zalesionym, nieprzejrzystym terenie. Bezpieczeństwa prowincji strzegło zaledwie 18 tys. żołnierzy, z czego, zgodnie z harmonogramem zmniejszania armii niemieckiej, w najbliższych miesiącach do cywila pójść miało 3 tys. Zgodnie z harmonogramem 11 lipca 1920 r. przeprowadzono plebiscyt. Nie wydaje się, aby na jego skrajnie niekorzystny dla Polski wynik znacząco wpłynęły wieści o klęskach wojsk polskich na froncie. O proniemieckim wyborze lwiej części Mazurów zdecydowały zupełnie inne względy. Tak czy inaczej, 22 lipca wprowadzono w Prusach Wschodnich stan wyjątkowy i całość władzy spoczęła w rękach gen. Johannesa von Dassela, dowódcy I Okręgu Obronnego (Wehrkeis I) z siedzibą w Królewcu. Na północnym odcinku frontu bolszewicy dotarli w tych dniach do granicy polsko-niemieckiej i przekroczyli dawną granicę prusko-rosyjską. 30 lipca ok. 2 tys. polskich żołnierzy zostało zmuszonych do przekroczenie granicy państwowej koło wsi Prostki, na południowo-wschodnich kresach Prus Wschodnich, po czym zostali internowani. W ciągu następnych dwóch tygodni Rosjanie dotarli do Działdowa, Brodnicy, Lidzbarka i Lubawy. Operująca na skrajnym prawym skrzydle Armii Czerwonej 12. Dywizja Piechoty z 4. Armii spotkała się z radosnym przyjęciem znacznej części miejscowej ludności. Były to bowiem obszary przyznane Polsce decyzją konferencji wersalskiej, bez przeprowadzania plebiscytu. Z okien wywieszano dawne flagi cesarskie w barwach czarno-biało-czerwonych i postulowano przywrócenie urzędników z czasów niemieckich. Niemiecki wywiad donosił, że generalnie mniejszość niemiecka w Polsce wyraźnie sympatyzowała z bolszewikami, licząc, że ci uwolnią ją spod polskiego jarzma. Tzw. niezależni socjaliści w Grudziądzu i Toruniu przygotowywali się, by wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej przejąć władzę i ogłosić dyktaturę proletariatu. Na przełomie lipca i sierpnia 1920 r. Niemcy nie mieli wątpliwości co do rychłego upadku Polski. W pierwszych dniach sierpnia 1920 r. szef niemieckiej dyplomacji Walter Simons zaproponował ludowemu komisarzowi spraw zagranicznych Gieorgijowi Cziczerinowi pełną normalizację stosunków i wymianę ambasadorów. Wyraził przy tym nadzieję na poszanowanie granic z 1914 r. Spotkało się to z pozytywnym przyjęciem Cziczerina i Politbiura. Seeckta z kolei niepokoiła możliwość przejścia przez granicę setek tysięcy pobitych i zdemoralizowanych polskich żołnierzy i zachowanie się Armii Czerwonej na dawnych ziemiach niemieckich. Jego zdaniem ważne było, aby byli poddani pruscy nie poczuli się porzuceni przez rząd w Berlinie. Do strony rosyjskiej apelowano o oszczędzanie, w miarę możliwości, cierpień ludności cywilnej. Sprawę przyszłości zachodnich i północnych ziem polskich Seeckt chciał poruszyć na konferencji w Londynie, gdzie Niemcy miały wzywać do przyznania tamtejszej ludności prawa do samostanowienia i przeprowadzenia plebiscytów. Liczono, że na terenie byłego zaboru pruskiego odnowi się antagonizm z dawną Kongresówką, a w obliczu upadku państwa polskiego i widma rządów bolszewików nawet Polacy będą skłonni, pod pewnymi warunkami, powrócić pod niemieckie skrzydła. Odrzucano przy tym pomysł wkroczenia wojsk niemieckich, gdyż oznaczałoby to złamanie traktatu wersalskiego i nieuchronnie pociągnęłoby za sobą atak aliantów, zostałoby też źle odebrane przez samych Sowietów. Dbano więc o przestrzeganie zasady neutralności – wszelkie niezbędne kontakty między władzami niemieckimi a bolszewickimi miały odbywać się wyłącznie na terytorium Prus Wschodnich. Z tego też powodu nie zgodzono się, aby wojska niemieckie obsadziły kolej w korytarzu pomorskim, odciążając w tym Wojsko Polskie. To sami Niemcy w Polsce mieli tworzyć oddziały samoobrony. Losy wojny zaczęły się jednak niespodziewanie odwracać. Polacy przeszli do kontrofensywy i odcięli najbardziej na zachód wysunięte sowieckie jednostki, które 20 sierpnia były zmuszone w okolicy Działdowa przekroczyć granicę Prus Wschodnich. 25 sierpnia Polacy znów znaleźli się koło Prostków, a 2 września zajęli Suwałki. Niemcy zostali ponownie odcięci od bezpośredniej styczności z bolszewikami. Sowieccy żołnierze w liczbie 45 tys. zostali internowani na poligonie w Orzyszu. Alianci i Polacy naciskali na przewiezienie internowanych w głąb Niemiec, przestrzegając przed zezwoleniem na ich ponowny udział w wojnie. Niemcy powoływali się na brak wystarczającej liczby żołnierzy do ich pilnowania i fakt odcięcia Prus Wschodnich od reszty kraju, co uniemożliwiało odtransportowanie ich koleją. Zdecydowanie odrzucili sugestie, jakoby po stronie bolszewickiej walczyły jednostki niemieckie czy też jakoby przymykali oko na wykorzystywanie niemieckiego terytorium przez Sowietów. Rzeczywiście, wydaje się, że część Rosjan niepostrzeżenie przeszła przez zalesione tereny przygraniczne już po stronie niemieckiej, ale nie ma dowodów na to, że był to ruch masowy i odbywał się za zgodą władz niemieckich. Jeszcze w maju 1920 r. do Warszawy przybył nowo mianowany chargé d’affaires Niemiec hr. Alfred von Oberndorff. Polacy wielokrotnie pytali go, czy i pod jakimi warunkami Niemcy udzieliłyby im wsparcia, przestrzegając równocześnie, że nieprzychylne zachowanie Niemiec w godzinie próby niełatwo zostanie zapomniane przez naród polski. Na rzecz Rzeczpospolitej lobbowali posłowie włoski i węgierski oraz nuncjusz apostolski. Ten ostatni zapytał Oberndorffa, czy Niemcy nie zechciałyby wesprzeć Polski 50 tys. żołnierzy, aby ocalić ją przed upadkiem? Poseł włoski Francesco Tommasini wyrażał opinię, że Niemcy mogłyby z łatwością wysłać w pole 200–300 tys. żołnierzy. Niemiecki dyplomata na te i inne sugestie, zgodnie z oficjalną linią, udzielał odmownych odpowiedzi, powołując się na deklarację neutralności, fakt trwającej właśnie reorganizacji armii niemieckiej, skomplikowane stosunki aliantów z Rosją i stanowisko opinii publicznej. Sprawę pomocy dla Polski kilkakrotnie poruszał też sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej w rozmowach z akredytowanym w Watykanie niemieckim posłem. Oberndorff miał jednak poważne wątpliwości co do słuszności polityki, którą firmował. „Musimy życzyć sobie jednak – pisał 1 lipca 1920 r. w liście do centrali – aby Polska przetrwała; z pewnością jest ona w wielu sprawach naszym przeciwnikiem, ale jest też i ścianą odgradzającą nasz kraj od czerwonej zguby – i byłoby zbrodnią tak wobec naszego kraju, jak i całej ludzkości, gdybyśmy nawet w najmniejszym stopniu przyczynili się do zwycięstwa Sowietów”. Przestrzegał, że „czerwone hordy” nie zatrzymają się na granicach osłabionych wojną, rozbrojonych Niemiec, w których setki tysięcy osób otwarcie przyznają się do komunistycznych sympatii, a gdy wybuchnie rewolucja i wojna domowa, nikt nie będzie pamiętał o terytoriach utraconych na rzecz Polski. Nadzieje niektórych swych współziomków na to, że Rosjanie zemszczą się na Polakach za utracone niemieckie terytoria, nazwał naiwną krótkowzrocznością. Poglądy Oberndorffa były jednak odosobnione. Jak raportowano z polskiego poselstwa w Berlinie 28 sierpnia 1920 r. do centrali w Warszawie: „Sądzili oni [niemieccy konserwatyści] natomiast, że zbolszewizowanie Królestwa Polskiego i Galicji wytworzy w byłym zaborze pruskim (...) tak ostrą antytezę między Poznaniem i Warszawą, że Poznań nic o Warszawie nie będzie chciał wiedzieć i że tak popularne w Poznaniu hasła autonomiczne pozyskają w razie panowania bolszewików w Warszawie cechę już nie federalistyczną, ale separatystyczną, że innymi słowy panowanie bolszewików w Warszawie spowoduje oderwanie się dobrowolne Księstwa Poznańskiego od Państwa Polskiego (...), że nastąpi siłą rzeczy ponowne złączenie Księstwa Poznańskiego z Rzeszą Niemiecką”. Polsko-niemieckie kontakty dyplomatyczne latem 1920 r. cechowała głęboka nieufność i podejrzliwość. Niemcy delikatnie sugerowali Polakom, że gdyby ochłodzili swe kontakty z Francją, to mogliby liczyć na ocieplenie stosunków z Niemcami. Szef MSZ, książę Eustachy Sapieha, odrzucił te sugestie i nakazał posłowi w Berlinie niewchodzenie w żadne dyskusje na ten temat. Polacy byli przekonani, że Niemcy nie mieli woli politycznej do zawarcia uczciwego porozumienia z Rzeczpospolitą, a wzajemne stosunki przypominały kwadraturę koła. Z kolei radca poselstwa Niemiec w Warszawie Herbert von Driksen wspominał po latach: „Polski rząd nie zamierzał wciągać znienawidzonego niemieckiego sąsiada, do którego wciąż jeszcze żywił obawę, do jakiejkolwiek kombinacji”. W cieniu wojny toczyła się dyskusja o statusie Gdańska i polskich uprawnień w tym mieście. Gdańscy portowcy kilkakrotnie odmawiali rozładunku statków z materiałami wojennymi dla Polski. Gdańskie Zgromadzenie Konstytucyjne 20 sierpnia zwróciło się do Reginalda Towera, nadkomisarza Ligi Narodów, sprawującego władzę na obszarze Wolnego Miasta, o ogłoszenie go neutralnym w toczącej się wojnie i niezwłoczne powiadomienie o tym obu stron wojujących. Komisarz rządu polskiego ds. wyznaczenia granicy z Niemcami Wiktor Kulerski donosił z Gdańska o przygotowaniach do ataków na polskie urzędy i sugerował wzmocnienie sił stacjonujących w korytarzu pomorskim. Napięta sytuacja panowała i na Górnym Śląsku. Wojciech Korfanty 17 sierpnia 1920 r. wezwał Ślązaków do walki. Wybuchło, szybko stłumione, pierwsze powstanie śląskie. W Berlinie z zaniepokojeniem odebrano podpisanie 12 października 1920 r. w Rydze polsko-sowieckich preliminariów pokojowych, a pięć miesięcy później ostatecznego pokoju. Oznaczało to bowiem uwolnienie znacznych sił polskich do potencjalnych działań militarnych na zachodniej granicy, zwłaszcza że Sowieci musieli natychmiast skierować znaczne siły na Kaukaz i do tłumienia buntów na Ukrainie. Tylko naprzeciw Górnego Śląska, gdzie miał się odbyć plebiscyt, Polska skoncentrowała siedem dywizji. Wywiad niemiecki donosił, że niektórzy polscy oficerowie zapowiadali swym żołnierzom mające nastąpić wkrótce wkroczenie na Śląsk i do Prus Wschodnich. Dowództwo Reichswehry przygotowywało plany operacyjne na ewentualność konfrontacji militarnej z Polską. Seeckt skłaniał się do pomysłu uderzenia na Poznań z linii Zbąszyń–Głogów, podczas gdy szef sekcji T1 w Urzędzie ds. Wojska płk Hasse optował za koncentrycznym natarciem na stolicę Wielkopolski równocześnie z rejonów Wrocławia i Piły. Na przełomie 1920/21 przeprowadzono kilkumiesięczną grę wojenną, w której sprawdzano oba te scenariusze. W lutym 1921 r. nowy sekretarz stanu w Auswärtiges Amt Edgar Haimhausen pisał w okólniku, że Polska zbroi się i koncentruje, aby wraz z referendum wkroczyć na Górny Śląsk i opanować go siłą. Pretekst do interwencji miała stanowić celowo rozpętywana przez Polaków fala terroru. Aż do uregulowania przebiegu granicy na Górnym Śląsku w Niemczech liczono się z możliwością otwartej wojny z Polską.
Nazywana Błękitną Armią od koloru mundurów, była najliczniejszą polską formacją wojskową na obczyźnie. 95 lat temu, 4 czerwca 1917 roku we Francji, dekretem prezydenta Raymonda
Konferencja pokojowa, kończąca wojnę polsko-bolszewicką, rozpoczęła się 103 lat temu, 21 września 1920 roku. Traktat zawarty w Rydze wszedł w życie 30 kwietnia 1921 roku. Dokument
Poniżej publikujemy imienny wykaz polskich żołnierzy walczących w wojnie z bolszewikami, którzy zginęli lub zmarli w Wilejce na dzisiejszej Białorusi. Są pochowani na tamtejszym polskim cmentarzu. Kwatera wojenna w Wilejce powstała pod koniec lat 20. minionego stulecia. Władze polskie zdecydowały się wówczas na zebranie szczątków żołnierzy polskich, poległych na ziemi wilejskiej w okresie wojny polsko-bolszewickiej i pochowanie ich w osobnych imiennych grobach na wspólnym cmentarzu. Na mocy tej decyzji w Starej Wilejce zbudowano przepiękną kwaterę wojenną. Z inicjatywy polsko – białoruskiej grupy miejscowych miłośników historii w ubiegłym roku na cmentarzu przeprowadzono prace porządkowe – podniesiono i naprawiono połamane krzyże, odmalowano nagrobki. Obecnie planowane jest ustawienie na cmentarzu tablicy informacyjnej w dwóch językach – po polsku i po białorusku – upamiętniającej poległych polskich żołnierzy. W tym celu potrzeba jednak więcej informacji. Na razie uczestnicy akcji dysponują jedynie poniższą listą 67 nazwisk, która prawdopodobnie nie jest jeszcze kompletna. Wilejka, Polacy z Mińska odnawiają kwaterę polskich żołnierzy, poległych w 1920 roku Jeśli odnajdziecie na niej swoich krewnych – pradziadków, dziadków, ojców, którzy walczyli na Kresach – proszę podzielcie się z nami swoimi informacjami, relacjami lub skanami zdjęć z rodzinnych archiwów. Może wiecie o swoich krewnych, którzy tam polegli, ale nie ma ich na tej liście, albo macie jakieś informacje o tym cmentarzu – wtedy również piszcie. Wasza pomoc pomoże godnie upamiętnić naszych Rodaków poległych za Wolność i Niepodległość Rzeczypospolitej i ocali od zapomnienia historię, która nie powinna zostać zapomniana. Informacje prosimy wysyłać na adres: [email protected] Czytaj więcej: za
Następnie przedarł się do I Korpusu Polskiego, a później na dalekiej północy walczył jeszcze z bolszewikami w Murmańsku. Bił się w wojnie polsko-bolszewickiej. W II Rzeczpospolitej zajmował stanowisko dyrektora Centrum Wyszkolenia Piechoty. W wrześniu 1939 roku dowodził 39. Dywizją Piechoty, z którą walczył z Niemcami pod
Polscy Tatarzy chcą upamiętnić żołnierzy tatarskiego pochodzenia, którzy przez kilka stuleci walczyli i ginęli w obronie Rzeczpospolitej. W rocznicę Bitwy Warszawskiej z sierpnia 1920 roku planują odsłonić w Warszawie pamiątkową tablicę. Tatarzy to jedna z najmniejszych grup etnicznych w Polsce, ale ich historia na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej ma ponad 600 lat. Jako datę dobrowolnego osadnictwa tatarskiego w Wielkim Księstwie Litewskim i Rzeczypospolitej, Jan Długosz podaje rok 1397. Na ziemie polskie Tatarzy przynieśli ze sobą islam, gwarancja wolności wyznania była jednym z warunków osadnictwa. Już jednak w XVI-XVII wieku zatracili swój język i wiele obyczajów, nazwiska rodowe uległy spolszczeniu. Przez kilkaset lat, do II wojny światowej, uczestniczyli we wszystkich ważniejszych wystąpieniach zbrojnych. Brali udział w bitwach pod Grunwaldem, Kircholmem, Wiedniem czy Maciejowicami. Również w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku czy kampanii wrześniowej 1939 roku. Teraz polska społeczność tatarska chce ufundować i odsłonić pamiątkową tablicę. Okazją do takiej uroczystości jest setna rocznica Bitwy Warszawskiej, a tablica ma być odsłonięta na murze Muzułmańskiego Cmentarza Tatarskiego w Warszawie. "W 100. rocznicę Bitwy Warszawskiej 1920 roku, ku wiecznej chwale polskich Tatarów, od wieków walczących i ginących w imię wolności i niepodległości Rzeczypospolitej. Cześć ich pamięci!" - taki napis ma się na niej znaleźć. Uroczystość zaplanowano na 15 sierpnia, inicjatywę koordynują organizacje skupiające polskich Tatarów: Muzułmański Związek Religijny w RP oraz Związek Tatarów Rzeczpospolitej Polskiej. Trwa zbiórka pieniędzy na ten cel. Historyk z Uniwersytetu w Białymstoku dr Artur Konopacki zwraca uwagę, że gdy tworzyły się zalążki polskiej niepodległości, społeczność tatarska również włączyła się w ten proces, czego przykładem jest utworzenie Tatarskiego Pułku Ułanów im. Mustafy Achmatowicza. W czasie wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku pułk ten brał udział w walkach na linii Wisły k. Płocka i tam poniósł bardzo duże straty. Po jego rozformowaniu, wielu żołnierzy trafiło do 13. Pułku Ułanów Wileńskich, gdzie został utworzony szwadron tatarski. Pułk brał udział w kampanii wrześniowej 1939 roku. Konopacki podkreślił, że upamiętnienie polskich Tatarów walczących w obronie ojczyzny, to idea skierowana też do młodego pokolenia, które coraz słabiej zna historię i coraz mniej się nią interesuje. Największe w kraju skupiska Tatarów są w województwie podlaskim. W Bohonikach i Kruszynianach są ostatnie w kraju zabytkowe meczety, a przy nich mizary - muzułmańskie cmentarze. Miejscowości są też wciąż żywymi ośrodkami kultury tatarskiej. Ilu jest obecnie Tatarów w Polsce, dokładnie nie wiadomo. W ostatnim spisie powszechnym pochodzenie tatarskie zadeklarowało ok. 2 tys. osób.CogTUQ.